Forum Forum Klasyków Strona Główna Forum Klasyków
Instytut Filologii Klasycznej UAM
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

spero nos amicos mansuros
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Klasyków Strona Główna -> Pogadanki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Pią 0:08, 22 Sie 2008    Temat postu: spero nos amicos mansuros

Naszła mnie refleksja dotycząca powyższej formułki, standardowo używanej jako eufemizmu do "zrywam z tobą", może czasem nawet w dobrej wierze, ale zazwyczaj pewnie na odczepnego. Mi się idea zawarta w haśle zawsze bardzo podobała, ale tylko w teorii, bo w praktyce wychodziła taka przyjaźń, jak krzesło z krzesła elektrycznego. No, ale słyszałam, że niektórzy potrafią.
Ciekawam bardzo, jakie są wasze doświadczenia w kwestii "przyjaźni" z "byłymi". Da się? Nie da się? I od czego to zależy? Jeśli ktoś ma ochotę na odrobinę ekshibicjonizmu, to bardzo proszę Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Pią 1:31, 22 Sie 2008    Temat postu:

Przyjaźnią bym tego nie nazwała, ale utrzymujemy przyjazne kontakty. Do tego stopnia, że były mój (zamiejscowy) spędził ostatnio u mnie weekend - dość zresztą interesujący, bo przy okazji przy oberwaniu chmury zmieniał mi oponę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Pią 15:49, 22 Sie 2008    Temat postu:

Tak mi się właśnie przypomnieli moi dobrzy znajomi. Kiedyś byli razem, ale jak się w końcu rozstali, pozostali najlepszymi przyjaciółmi. Aktualnie mieszkają razem (w osobnych pokojach scilicet), świetnie się dogadują i... ani myślą odgrzewać związku. Ciekawa parka: kilkanaście lat różnicy, a podobny (niemały) bagaż życiowych doświadczeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Pią 16:51, 22 Sie 2008    Temat postu:

Yyy... imponujące. Ja znam tylko takich, którzy byli razem dwa lata, rozeszli się (trzy lata temu) a potem "musieli" ze sobą rozmawiać bo i tak zawsze pili w tej samej knajpie, więc w końcu się zaprzyjaźnili i tak im zostało do dziś.
Jak mniemam wpływ sytuacji i brak skłonności do chowania urazy, czy jak to tam ładnie krócej nazwać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:54, 22 Sie 2008    Temat postu:

"Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi". Mam dziwne poczucie, że tekst ten wypowiada zwykle strona mniej zaangażowana.

Mówimy o przyjaźni czy o stosunkach koleżeńskich? Wiem, czepiam się słówek. Sądzę, że przyjaźń jest niemożliwa między osobami, które się rozstały, za dużo emocji, przyciągania, za dużo gorzkich wspomnień.
Przyjaciel to osoba, która daje Tobie poczucie bezpieczeństwa i bliskości, z którą nie trzeba rozmawiać, bo wszystko jest jasne, dzięki której możesz przyjrzeć się samej sobie i otoczeniu, zyskać dystans do swoich spraw i kłopotów.
Kolega natomiast to osoba, z którą czujesz się dobrze w danym momencie, w danym miejscu, w danych okolicznościach. Kiedy jest z Tobą, jesteś zadowolona. Kiedy jej nie ma, nie czujesz jej braku (no chyba, że akurat nie masz z kim innym spędzić wieczoru czy tym podobne). Nie dzwonisz do kolegi zbyt często, jak się spotkacie, to fajnie, ale nie zwierzasz mu się ze wszystkiego, co się wydarzyło. Dlaczego? Bo zwierzenie się grozi właśnie nadmiernym zaangażowaniem. Z kolegą jesteś na wyciagnięcie ręki - ale nie bliżej.
Z przyjacielem jesteś sobą, z kolegą - uważasz na słowa i na to, jak wypadasz przed nim.

Może to niezbyt sensowne, co napisałam. Oczywiście, Twój facet może się stać Twoim przyjacielem, ale to transakcja wiązana.

A co do stosunków koleżeńskich: to owszem, po zerwaniu są możliwe, zapewne nie od razu, musi minąć "kwarantanna" Smile


Ostatnio zmieniony przez Aleksandra dnia Sob 22:01, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Sob 1:10, 23 Sie 2008    Temat postu:

Aleksandra napisał:

Sądzę, że przyjaźń jest niemożliwa między osobami, które się rozstały. Niemożliwa z tego względu, że przyjaciel, osoba, która zna ciebie najlepiej i jednocześnie nadal ciebie lubi (paradoks, jak dla mnie Razz), jest w pewnym sensie aseksualna.
Toteż wyobrażałam to sobie tak, że pociąg znika a zostaje cała reszta (nie chce mi się cytować Twojej definicji przyjaciela, bo przydługa, ale z grubsza o to chodzi Wink) jako, że głupio jakoś jest być w związku z kimś, kto jednocześnie nie jest twoim przyjacielem (hmm?). Z praktyki wynikło, że z moją wyobraźnią marnie. A nawiasem mówiąc, chyba nigdy nie użyłam tej formułki, nie lubię frazesów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 2:33, 23 Sie 2008    Temat postu:

hmm, nie wiem, może i pociąg znika (odjeżdża? Wink ), ale chyba zostają wspomnienia, sentyment. W końcu coś sprawiło, że się w nim zakochałaś, czymś Cię zauroczył (nie mam tu na myśli opcji: patrzysz na niego i się zastanawiasz, co Cię opętało, jak głupia byłaś itp, i masz odruch zwrotny). Myślisz, że to znika tak całkowicie?
Wymazanie z pamięci - to byłoby świetne, nie przeczę (nie tyle z własnej, ile z czyjejś, hehe).
Wydaje mi się, że im bliżej (na powrót) byście ze sobą byli, tym częściej i mocniej byście się zastanawiali, dlaczego wtedy nie wyszło i może warto spróbować ponownie. Nie warto.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Sob 9:40, 23 Sie 2008    Temat postu:

Aleksandro, pikne słowa, ale to tylko teoria, która nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością - zarówno w kwestii definicji, rozdziału przyjaźni i koleżeństwa, jak i możliwości przyjaźnienia się po rozstaniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:56, 23 Sie 2008    Temat postu:

Rozdział przyjaźni i koleżeństwa jest możliwy, jest nieunikniony wręcz. Po prostu ktoś jest Tobie bliższy niż jakiś inny ktoś, z jednym się przyjaźnisz, z drugim - nie.
A co do przyjaźni po rozstaniu - zdecydowanie niemożliwe, koleżeństwo natomiast - tak (jakkolwiek zdarza się rzadko, należy to przyznać, w każdym razie mi się nie zdarzyło).

Eee, konfuzja: do której Aleksandry mówiłaś? Jakby nie było, obie nimi jesteśmy Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Sob 10:04, 23 Sie 2008    Temat postu:

Do siebie zdecydowanie nie mówiłam Smile

Ad rozdział przyjaźni i koleżeństwa: nie jestem w stanie przeprowadzić kreski - o, od tej osoby do tej to są przyjaciele, a od tej w dół zaczynają się koledzy. Po prostu nierealne, wciąż się gdzieś balansuje na granicy - dlatego też nie lubię klasyfikacji znajomych według jakiegoś systemu.

Ad przyjaźń po rozstaniu: jak już wspomniałam, znam kontrprzykład. Znam go w dodatku bardzo dobrze (przynajmniej jedną osobę z tego eks-związku mogę ze spokojem według Twojej definicji nazwać przyjacielem), więc nie rzucam przykładów, o których słyszałam z trzeciej ręki. Ta przyjaźń po prostu się sprawdza - jako przyjaźń wręcz wzorcowa.

A czy koleżeństwo zdarza się rzadko? Tego nie wiem, w moim przypadku nie mam z tym problemów. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie w ogóle innej sytuacji - takiej, w której miałabym zacząć unikać osoby niegdyś dla mnie najważniejszej.


Ostatnio zmieniony przez calpurnia dnia Sob 10:06, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Sob 17:12, 23 Sie 2008    Temat postu:

Aleksandra napisał:
Myślisz, że to znika tak całkowicie?


Nic nie myślę. Mówiłam w czasie przeszłym. Z tym, że rewizja moich poglądów dotyczyła bardziej możliwości zachowania pozytywnych uczuć niż wygaszenia popędu (pociąg sobie tym razem daruję, może być tramwaj zwany pożądaniem), bo to mimo wszystko tylko hormony i kiedyś je siłą rzeczy diabli biorą, hę?
Aleksandra napisał:
Wymazanie z pamięci - to byłoby świetne, nie przeczę (nie tyle z własnej, ile z czyjejś, hehe).

A nie, na tym by moje ego zdecydowanie ucierpiało, choć nie mam jakichś szczególnych złudzeń względem pozostawienia śladów w cudzej pamięci tudzież tych śladów jakości
Z własnej i owszem, jakby się dało, to bym sobie dała skasować. Ale wcześniej zgrała na płytę, zamknęła na strychu i otworzyła dopiero za pięćdziesiąt lat Wink
Zresztą o niczym w tej materii nie potrafię się wypowiadać radykalnie, bo niczego nie jestem pewna. Za dużo zmiennych, czy coś.


Ostatnio zmieniony przez lamia/lesbia dnia Sob 17:19, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Sob 17:20, 23 Sie 2008    Temat postu:

Ja tam bym nic nie kasowała. To moje życie i nie mam zamiaru go o nic zubażać - obojętnie, czy było pozytywne, czy nie. Zresztą ze wszystkiego można w najgorszym razie wyciągnąć wnioski.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Prezeska KNK



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 18:44, 23 Sie 2008    Temat postu:

A mi by się podobało wymazać pewne rzeczy z pamięci - głównie te, które nadal wywołują we mnie zbyt wiele emocji, emocji sprzecznych, skomplikowanych i wciąż komplikujących życie. Wiecie, nie wracać uporczywie do pewnych spraw, nie myśleć, nie analizować, nie zastanawiać się, dlaczego nie stało się tak, jak chciałam, dlaczego nie potrafię uczyć się na błędach, dlaczego nie mądrzeję z wiekiem, itp.
Och, marzyłoby mi się wyłączyć choć na chwilę myślenie, przewidywanie konsekwencji. Niestety, marne szanse Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lamia/lesbia




Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: właśnie stamtąd

PostWysłany: Sob 23:59, 23 Sie 2008    Temat postu:

calpurnia napisał:
Zresztą ze wszystkiego można w najgorszym razie wyciągnąć wnioski.


A w tym właśnie sęk, że nie ze wszystkiego. Z wyjątkiem może "szalenie budujących" typu: w sumie to niczym sobie na to nie zasłużyłam a i tak mi się oberwało, (może jeszcze jakieś ludowe mądrości w stylu: takie jest życie i nie ma w tym niczyjej winy, więc niech ci to będzie ulgą w cierpieniu, he, he...)
Ale może ja jestem po prostu za mało samokrytyczna, ha.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
calpurnia
Moderatorka



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Posnania

PostWysłany: Nie 9:37, 24 Sie 2008    Temat postu:

Cóż... Jeśli o mnie chodzi, to [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Klasyków Strona Główna -> Pogadanki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin